Mentor, co kłody rzuca pod nogi

Miałem ci ja dużo ciepłych myśli dla programu X-factor, choć programów tego typu z założenia nie lubię.

Miałem ci ja dużo ciepłych myśli dla programu X-factor, bo do Wojewódzkiego mam jeszcze zaufanie (resztki, ale mam). Ciekawym wydała mi się idea, zgodnie z którą juror nie jest psem ujadającym na wykonawcę, ale jego mentorem, przewodnikiem przez zawiłe i oszczane korytarze szołbizu.

Ciepłe myśli ze szczętem wyparowały po wczorajszej edycji programu, kiedy doszło do mnie wreszcie, że to wszystko (jednak) o kant dupy. Wydawało mi się przez moment, że ten program faktycznie przyciągnął ludzi utalentowanych, którzy dzięki wsparciu opiekunów będą w stanie coś ciekawego powiedzieć. Niestety, jak zwykle, to tylko karaoke przed kamerą.

Jurorzy zamiast pomagać swym podopiecznym, rzucają im kłody pod nogi.

Czesław Mozil wrzuca swoich artystów na takie mielizny, że zaczynam podejrzewać, że boi się ich konkurencji. Dlaczego, Czesławie, każesz tej biednej Stankiewicz śpiewać po angielsku? Jej akcent sprawia, że książę William ma ochotę podciąć sobie żyły! Dlaczego Gienkowi Losce każesz śpiewać nadęte festiwalowe songi, podczas gdy jest on prostym chłopem od ulicznych piosenek. Czyżby miał Loska przejść ekspresowo drogę Maleńczuka?

Sablewska miała w tym programie reprezentować szołbiz od strony zawodowego menedżmentu, tymczasem jej infantylne wypowiedzi przypominają raczej mi „złote” myśli Weroniki Marczuk z „Mam Talent”. – Nie martw się, że Wojewódzki cię skrytykował. Publiczność i tak cię kocha, bo w tobie są emocje!

Być może Sablewska ma rękę do konktraktów. Być może swymi słodkimi oczętami i długimi nogami potrafi wydobyć kasę z portfeli bogatych mecenasów. Ale nie powinna wtrącać się do wyboru repertuaru, aranżacji i scenografii. Chyba, że jej zespoły mają zamiar uświetniać dożynki w Pcimiu.

Wojewódzki jadł chleb z niejednego pieca. Był dziennikarzem, producentem, jurorem. Jest gwiazdą szołbizu, a ostatnio nawet na scenę teatru wlazł. Jako muzyczny mentor zdaje się zapomniał wszystko, co wiedział o muzyce. W ostatecznym rozrachunku jego podopieczni i tak mogą liczyć tylko na siebie, bo jeśli Wojewódzki pomaga, to raczej są to niedźwiedzie przysługi.

W ostatnią niedzielę zarówno soft-rockowy George Michael, jak i Sting po opolsku wprowadziły mnie w spore zakłopotanie. Obronną ręką Ada Szulc i Michał Szpak wyszli tylko dzięki swemu talentowi. Mats Meguenni poległ na całej linni.

I jeszcze jedno – czy naprawdę wszyscy muszą w tym programie wyć? Nie można zaśpiewać piosenki spokojnie?

I drugie – skoro nie potraficie śpiewać po angielsku, skoro nie rozumiecie tego języka (!), śpiewajcie po polsku. Błagam!

Nie doczekałem dogrywki, nie doczekałem głosowania. Wybrałem XXX-factor.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *